Jesteśmy, nie podglądamy. Nie ukrywamy się. Musimy być na 100% zaakceptowani. Ale zarazem czym bardziej nie zauważalny, neutralny, nie ingerujący w zastaną rzeczywistość. To kwestia także etyki jak i estetyki.
Zdejmujemy rzeczywistość, z wyczuciem plastycznym, ale bez kreacji.
Wszystko kręcimy z ręki, z maksymalnie możliwą stabilnością obrazu.
Nie „dziobać” kamerą. Kręcić z biodra, jeżeli jest za wysoko z ramienia.
Nie bawimy się kamerą. Żadnej zabawy w formę. Nie estetyzujemy, nie kreujemy obrazu. Interesuje nas wyłącznie wydarzenie. Najważniejsze jest uchwycenie chwili, nie poprawność i estetyka obrazu.
Bez świateł, bez blend. Nic nie dopalamy (nie ma czasu na takie zabawy). Światło zastane. Na podbicie.
Nie ciągnąć się za wydarzeniem. Wyprzedzać - wyczuwać co może się zdarzyć w następnej chwili i tam trafnie kierować kamerę. Dlatego operator musi być przygotowani przez reżysera, dobrze wiedzieć co robimy, o czym to jest, dlaczego nas akurat to interesuje.
Podzielność uwagi, a więc patrzeć oboma oczami, żeby wiedzieć co się dzieje także poza kadrem, by móc decydować co pokazać, w jakim planie, czy panoramować i po co. Reżyser najczęściej nie może dużo podpowiadać.
Ruch kamery płynny, zdecydowany i rytmiczny. Panoramy z przyczymanym początkiem i końcem. Wiedzieć dlaczego panoramujesz, jak i odkąd - dokąd.
Włączamy się w rytm i tempo wydarzenia. Kamera ich nie powinna naruszać, narzucając swoje.
Kamera jest częścią wydarzenia, a nie neutralnym, obojętnym obserwatorem, jak kamera na sportowych wydarzeniach. Kamera uwypukla, wyjaśnia, komentuje wydarzenia. Wydobywa istotę poprzez ukierunkowanie uwagi, odpowiednim planem, jego kompozycją i kątem patrzenia.
Podstawowy plan „amerykański” i „ruski” (do pasa). Jednak stale mieć na uwadze, że żaden plan nie jest tak mocny, jak dobre zbliżenie, lub pełen nastroju total. Więc stosować je kiedy wyczujesz potrzebę zaakcentowania, uwypuklenia czegoś - wejścia w wnętrze bohatera, lub przekazać nastrój jego otoczenia. Z takich decyzji powstaje wyrazisty, barwny relief rejestrowanego wydarzenia - odautorski komentarz.
Uchwycić barwę postaci i genius locci ( specyfikę i urok miejsca). Przyjrzy się uważnie bohaterowi i jego otoczeniu tu znajduje się najczęściej tajemnica którą staramy się ująć.
Zdejmujemy przede wszystkim akcję i dialogi, bo z tego materiału musimy skroić opowieść, a to znaczy wydobyć określone postacie i sytuacje. Ale nie śledzimy wyłącznie zewnętrznej akcji, to banał. Najważniejsze są jednak ludzkie przeżycia, atmosfera, nastrój i wyraz , dramatyzm wydarzenia i emanujące z tego emocje.
Otwierać twarze – nie fotografować uszu. Oczy są zwierciadłem duszy. Wyczuć, kiedy się przysunąć do postaci, wjechać w twarz, by odkryć wnętrze.
Wytrzymać kadr. Nie kręcić rozbieganą kamerą, która sprawia wrażenie, że nie nadąża za akcją. Nie poprawiać w środku ujęcia, ewentualnie lekko korygować, bo taka poprawność tutaj nie jest najważniejsza. Ważne jest wydarzenie, nastrój i emocja chwili, a nie poprawny kadr. Najlepiej, przeczekać i zdecydowanie zmienić kąt i plan przy pierwszej okazji. Umożliwi to włączenie się w wydarzenie - jego rytm i tempo.
Nie pompować. Używaj transfokatora tylko do ewentualnych, zdecydowanych zmian ogniskowej i niezbędnych korekt planu.
Nie za dużo przestrzeni w kadrze. Dążymy do kadru czystego kompozycyjnie, z wyraźnym punktem zainteresowania, zrównoważonym, gęstym, ale to nie jest najważniejsze. Najistotniej jest to, żeby był naładowany treścią i emocjami.
Nie wyłączać kamery przy zmianach pozycji lub planu. W montażu zwykle najpierw montujemy tzw. „radio” (dialog), a później dopełniamy obrazem. Z tego powodu ważne jest, by nie przerywać nagrywania dialogu.
Nie zapominać o przebitkach. Zastanowić się, co dokręcić, co się może przydać. Najlepiej drugoplanowe lub przyglądające się postacie, detale z otoczenia, parę ogólnych.
Tajemnica w zdjęciach. Nie rejestruj wszystkiego. Wybieraj to co ważne. Nie obejmuj wszystkiego. To banał. Zasłonić, nie dopowiedzieć, zostawić coś poza kadrem. Przestrzeń poza kadrowa jest częstokroć ciekawsza, bardziej naładowana i tajemnicza.
Powodzenia,
Nono Dragović